85964
Książka
W koszyku
Zboże rosło jak las : pamięć o pegeerach / Bartosz Panek. - Wydanie I. - Wołowiec : Wydawnictwo Czarne, 2024. - 341, [3] strony : fotografie ; 23 cm.
(Reportaż)
Nie ma jednej prawdy o pegeerach, mimo że wszystkie powołano do życia jednym dekretem i zamknięto jedną ustawą. Miały gwarantować wydajność, stabilne zatrudnienie i postęp techniczny wsi. Na niemal pół wieku zdominowały jej pejzaż, choć tworzono je również na terenie miast. Jednak rzeczywistość zweryfikowała wielkie plany i propagandowe postulaty władzy. Jak się okazało, każde państwowe gospodarstwo rolne było osobnym organizmem, zarządzanym lepiej lub gorzej. Poszukując prawdy o codzienności ich mieszkańców, Bartosz Panek zadaje pytania: ile naprawdę wiedzieli rządzący o funkcjonowaniu kombinatów? Jak wyglądało życie ludzi, którzy wzięli udział w tym wielkim projekcie? Jak od środka wyglądał proces prywatyzacji? Jakie są materialne i niematerialne ślady po pegeerach? I wreszcie – czy popegeerowskie pochodzenie wciąż jest stygmatem? Rozmawia z dyrektorami wzorcowych kombinatów, którzy czasy postępu, usystematyzowanej pracy i zorganizowanego życia po godzinach wspominają z nostalgią. O ciężką pracę w często spartańskich warunkach pyta tych, którzy – zmęczeni okupacją i tułaczką – z różnych zakątków Polski przyjeżdżali w poszukiwaniu zatrudnienia. Wczytuje się w artykuły, opracowania naukowe, śledzi relacje mediów, które otwarcie mówiły o rzekomo wyuczonej bezradności mieszkańców pegeerów. Sprawdza też, co zostało z kombinatów trzydzieści lat od ich likwidacji. "Zboże rosło jak las" to reporterska próba odpowiedzi na pytanie – czy wszędzie było aż tak źle? (Nota wydawcy).
Dobrze znamy te krajobrazy: pola rzepaku i nagle gdzieś na wzniesieniu bloki. O życiu ich mieszkańców już dawno powinny powstawać książki. Wciąż wstrząsająco wielu historii sobie nie opowiedzieliśmy, tylu plastrów nie zerwaliśmy i nie zajrzeliśmy, jak się tam pod nimi goi. Bartosz Panek wypełnia tę lukę. Uważnie przygląda się rzeczywistości dawnych pegeerów i rozkłada na czynniki hasła takie jak „wyuczona bezradność” i „dziedziczenie biedy”, leczy wieloletniego kaca po winie Arizona i odtwarza kontury świata, po którym zostały powidoki. Jest w tej książce tak zwana wielka historia, ale przede wszystkim są zmęczone głosy ludzi, którzy nie mieli niczego oprócz pracy. A w tle – skrzypienie lat dziewięćdziesiątych, z których jeszcze ciągle się jako społeczeństwo nie otrząsnęliśmy. (Olga Gitkiewicz - z okładki).
Gdyby była to bajka, mogłaby mieć taki początek. Panią tej doliny była rzeka. Nadawała charakter, tożsamość, rytm. Płynęła stałym, choć leniwym nurtem. Wiedziała, skąd przyszła i dokąd zmierza. Wciskała się w dawne koryta, drążyła zakola, zataczała kręgi. Późną zimą i wczesnym latem zajmowała pastwiska. Uczyła ludzi żyć ze sobą w zgodzie. Na nadrzecznych mokradłach mieszkały bobry. We wsi, w paru rzędach, stały chaty. Jedne gliniane, inne z drewna. Wszystkie opalane torfem. Ludzie musieli umieć wiele, bo droga do miasta po roztopach zamieniała się w grząskie bagno. We wsi był dziedzic. Bogaty pan, jedyny w okolicy, który miał samochód. Gospodarze wyciągali go końmi, gdy zapadał się w torfowisko. Po wojnie światowej państwo zabrało mu dwór i majątek i kazało wyjechać. Życie w dolinie musi iść z postępem, uznali sekretarze z białych gmachów. Nie może zależeć od widzimisię rzeki. Rzekę trzeba okiełznać. Odwrócić jej przeznaczenie. Tak, by na torfie wyrosły zielone łąki, orzeka władza. Z łąk będzie mleko, masło i dewizy. Będzie premia i urlop. Prawie jak w mieście. (Fragment).
Status dostępności:
Wypożyczalnia Główna
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 63 (1 egz.)
Strefa uwag:
Uwaga dotycząca bibliografii
Bibliografia, netografia, wykaz aktów prawnych na stronach 331-[342].
Recenzje:
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej